Ha, byłbym zapomniał - no przecież jest w tej Afryce jeszcze jedno miejsce, które "dostąpiło zaszczytu"
mojej tam wizyty - i to nawet podczas osobistej spacerowej wycieczki po okolicy!
Muanta/Banana – Użyłem równomiernie obu tych nazw, bo prawdę mówiąc jest to tak de facto jeden niewielki miejski portowy organizm, a my podczas postoju w jego pobliżu staliśmy gdzieś dokładnie pośrodku obu tych miasteczek. Spacerek był w sumie bardzo krótki i poza kilkudziesięciu zwykłych wiejskich afrykańskich chat krytych dachami z palmowych liści niczego więcej stamtąd nie pamiętam. Wiem tylko, że było tam naprawdę bardzo spokojnie i bezpiecznie...
louis