Moi drodzy, czuję się w obowiązku najpierw przestrzec wszelkich potencjalnych czytelników niniejszego rozdziału, że niektóre treści zawarte w następnych odcinkach co wrażliwsze osoby mogą naprawdę nieco zszokować – tak, to w żadnym razie nie są żarty!
Co więcej, muszę niestety również zaznaczyć i to, że pewne fragmenty tej opowieści mogą nawet dla co niektórych wrażliwszych osób być czymś bardzo mocno „łapiącym za serce”, dlatego też, jeśli ktoś w istocie nie czuje się na siłach, to może lepiej, aby tegoż rozdziału nie czytał w ogóle..? Bo to naprawdę dla ludzkiej psychiki dość mocne ciosy, niestety…
Wiem, być może przesadzam, bowiem te widoki i wydarzenia były wówczas dla mnie osobistym przeżyciem, natomiast wy z kolei podczas tej lektury będziecie się kierować co najwyżej jedynie wyobraźnią (bez tych obrazów bezlitośnie przesuwającymi się wprost przed oczyma), ale jednak taką niby-przestrogę zawrzeć w tym „Wstępniaku” musiałem.
Przy okazji – już zawczasu, zanim w ogóle otworzycie odcinki następne – od razu zamieszczam nieco fotografii z tej akcji, które jednakże wcześniej „dokładnie przesiałem”, ażeby pośród nich przypadkiem nie zawieruszyły się te, na których widnieją ludzkie zwłoki ratowanych wtedy przez nas uchodźców z Afryki, a które to zdjęcia robiliśmy wówczas nie jedynie „na pamiątkę”, ale przede wszystkim Z KONIECZNOŚCI, jako że byliśmy do tego zmuszeni, aby takie dowody dostarczyć „odpowiednim czynnikom” na użytek sporządzania później rozmaitych raportów z tych koszmarnych wydarzeń.
No cóż… A zatem zapraszam do lektury… Tym razem teksty na szczęście nazbyt długie nie są, zapewniam…
louis