Geoblog.pl    louis    Podróże    Indonezja - Wulkan Krakatau    Indonezja - Wulkan Krakatau
Zwiń mapę
2019
29
sty

Indonezja - Wulkan Krakatau

 
Indonezja
Indonezja, Krakatau
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
A teraz, moi drodzy, proszę was o szczególną uwagę, jako że za chwilę napiszę o czymś, co w Światowej Żegludze zdarza się niesłychanie rzadko, ale jednak akurat nam wtedy właśnie taki specyficzny „numer” się przydarzył. Było ciekawie, nie powiem…
Otóż, otrzymaliśmy wówczas od naszego Armatora polecenie udania się na Sumatrę po ładunek tarcicy, do położonego na południowym krańcu tej wielkiej wyspy portu Panjang. Ruszyliśmy zatem na południe, minęliśmy Singapur, potem przecięliśmy Morze Południowochińskie i kiedy poprzez Cieśninę Gelasa wpływaliśmy już na Morze Jawajskie, mając już za rufą wyspę Bangka, to nagle dostaliśmy wtedy z biura naszego Operatora kolejny teleks (wyróżniony zresztą aż potrójną uwagą: „urgent, urgent, urgent!”), w którym naszą jazdę do tego właśnie portu pilnie odwoływano!
Jednakże, moi drodzy, jak się po chwili dalej doczytaliśmy, decyzja ta wcale nie wynikała z faktu skancelowania uprzednio zabukowanego ładunku. O nie, ta tarcica nadal była aktualna, a jedynie port jej załadunku się zmienił, bo jak się okazało, to w ogóle nie miał być Panjang ale Padang! Ktoś się po prostu w naszym biurze te trzy dni temu pomylił (sic!), wysyłając nam polecenie jazdy na południe, gdy tymczasem powinno być dokładnie odwrotnie!
Z Port Kelangu udać się powinniśmy od razu na północ, by po okrążeniu Sumatry mieć już tylko „żabi skok” do leżącego na zachodnim wybrzeżu tej wyspy Padangu, ale niestety wskutek tej pomyłki, prostującą jej ustalenia wiadomość dostaliśmy dopiero teraz, kiedy już mieliśmy przed sobą zaledwie 7-8 godzin dalszej jazdy do Cieśniny Sunda, gdzie ten nieszczęsny Panjang był położony.
No cóż, pomyłka niezwykle głupia, choć de facto pomylić dwie tak bardzo podobne do siebie nazwy aż tak trudno nie jest – wszak Padang czy Panjang dla Chińczyków być może brzmi prawie tak samo, podobnie zresztą jak dla nas, czyż nie? Jednakże, cóż teraz zrobić – cofać się i z powrotem gnać na północ, by poprzez Singapur i Cieśninę Malakka do tegoż Padangu, czyli już właściwego dla nas portu, dojechać..?
Toż to absurd, jako że z miejsca, w którym już wtedy byliśmy, poprzez Cieśninę Sunda było już znacznie bliżej. Na powrót było już zdecydowanie za późno, teraz pozostawało nam już tylko okrążenie Sumatry od południa, co oczywiście natychmiast Stary naszemu Operatorowi zasugerował, bo akurat w tym teleksie znowu było odwrotnie – że mamy zawracać na północ! Po około godzinie jednak ktoś się w tym Singapurze zreflektował (czyli wreszcie do jasnej cholery spojrzał w mapę!), przyznając Kapitanowi rację, potwierdzając naszą dalszą jazdę przez Sunda.
No bodajby ten zajmujący się naszym ładunkiem Chińczyk zwrócił uwagę wówczas na lokalne nazwy tych portów. Bo wtedy nie użyłby nazwy Panjang tylko Teluk Betung, do pomyłki tej zatem z całą pewnością by nie doszło (wszak Padang z kolei inaczej nazywa się Teluk Bayur), ale niestety wyszło jak wyszło – jedziemy dalej, tę dziwaczną pomyłkę naprawiając.
Ale, moi drodzy, osobiście dla mnie ten głupi błąd okazał się jednak bardzo korzystny! A wiecie dlaczego..? Otóż dlatego, że dzięki niemu miałem wówczas wspaniałą sposobność zobaczyć na własne oczy – i to nawet z niezbyt dużej odległości – przesławny wulkan Krakatau! I to w biały dzień, kiedy to przez Cieśninę Sunda przepływaliśmy. Syciłem więc wtedy moje oczęta jego widokiem, ogromnie się w duchu z tej pomyłki ciesząc, bo przecież bez niej chyba nigdy tej strasznej góry w swym życiu „na żywo” bym nie zobaczył.
A zatem przepływamy obok tegoż wulkanu, ja się jemu pilnie przyglądam, natomiast wam… pozostaje jedynie wczytać się w to wszystko, co poniżej na jego temat napiszę. A zapewniam, że przestudiować ów tekst naprawdę warto – lektura ta bowiem jest z całą pewnością niezwykle interesująca.
Może najpierw podam kilka pewnych danych ogólnych dotyczących tego wulkanu, zanim jeszcze na dobre nie zacznę opisu jego historii i wyjaśnień, dlaczego ta góra stała się w świecie aż tak bardzo sławna, zgoda..? Zatem zaczynamy…
Wulkan Krakatau, w lokalnym języku nazywany dziś Gunung Rakata (lub też Anak Krakatau, co oznacza „Dziecko Krakatau”), położony jest w północnej części niewielkiej wyspy Rakata, zajmując około 1/5 jej powierzchni, zaś jego stożek wznosi się na wysokość około 320 metrów nad poziom morza. Wysokość ta, jak sami zauważacie, wcale zbyt imponująca nie jest w porównaniu do wielu innych rozsianych po całej Indonezji wulkanicznych stożków, ale za to żaden inny tutejszy wulkan nie budził nigdy aż takiej grozy jak właśnie ten – „bohater” naszej aktualnej opowieści.
I to bynajmniej nie jedynie z powodu jego gigantycznej erupcji w roku 1883, ale i także dlatego, iż jest on wciąż, aż po dziś dzień aktywny i jego ewentualny kolejny potężny wybuch, zdaniem wielu specjalistów z tej dziedziny, wcale nie jest wykluczony. Ba, jest nawet więcej niż prawdopodobny! Mieszkańcy tutejszych okolic ciągle czują więc wobec tej góry ogromny respekt, pilnie wsłuchując się w podawane na bieżąco sejsmiczne komunikaty. Tak, bo przecież z tym potworem naprawdę żartów nie ma. Ot, poczytajcie sobie to co poniżej, a wszystko stanie się jasne…
Kiedyś, jeszcze bardzo dawno temu, wyspa Rakata wyglądała rzecz jasna zupełnie inaczej – była dużo większa, zaś wznoszący się na niej wulkan, jeszcze do niedawna nazywany Prelape, składał się z aż trzech leżących w niedalekiej odległości od siebie stożków o nazwach Perbuwatan, Danan oraz Rakata.
Ta straszna „trójca” zawsze budziła przeogromny strach pośród zamieszkujących pobliskie tereny ludzi, tak właściwie to chyba już od samego zarania istnienia tutaj ludzkiego osadnictwa, jako że w całej swojej historii wielokrotnie dawała o sobie znać gwałtownością swoich wybuchów oraz rozmiarami spowodowanych nimi zniszczeń – aż do roku 1680, kiedy to „po raz ostatni” eksplodowała, by potem w sposób dość niespodziewany i nagły z kolei „zamilknąć na dobre”. Ludzie odetchnęli, a kolejne pokolenia tutejszych mieszkańców już z aż tak wielką grozą w kierunku Rakaty nie spoglądały.
Ale niestety to „na dobre” wcale się nie potwierdziło. Był to bowiem wprawdzie okres aż 203 lat, podczas których „spały” sobie wszystkie te trzy stożki spokojniutko, sprawiając wrażenie wulkanów już zupełnie wygasłych, a tymczasem…
No właśnie. Gdy tymczasem ta straszna góra już od roku 1878 zaczęła się ze swego słodkiego snu wybudzać (słodkiego rzecz jasna dla mieszkańców tych okolic, którzy rzeczywiście już uwierzyli w to, że wulkan wygasł i jest niegroźny – no cóż, jak się wkrótce przekonano, zdecydowanie przedwcześnie!), kiedy to zaczęto odczuwać coraz częstsze i z czasem coraz silniejsze lokalne trzęsienia ziemi, wydarzające się zresztą nie tylko w okolicy tej wysepki, ale i także na południu Sumatry i w zachodniej części Jawy.
Aż w końcu stało się! Po okresie około pięciu lat kolejno następujących po sobie trzęsień ziemi, podczas których także i sama góra coraz to głośniej w swym wnętrzu „mruczała”, wulkan eksplodował. Już pierwsza erupcja była niezwykle silna, ale jak na Krakatau była one jeszcze „jakby nieco nieśmiała”, gdy 20 Maja 1883 roku jako pierwszy obudził się stożek Perbuwatan, z którego w trakcie kolejnych dwóch miesięcy wydobywały się ogromne ilości dymów, popiołów i wodnej pary.
Wkrótce do swego „towarzysza” dołączył stożek Danan, który również gwałtownie „wypluwał” z siebie całe masy popiołów i drobnego pumeksu, wędrującego wokoło po świecie bardzo bardzo daleko, bo docierał on aż na odległość około 600 kilometrów na południe od Jawy! Były to zatem wybuchy bardzo silne, ale… to co dopiero miało nadejść okazało się po stokroć straszniejsze od tego „niewinnego wstępniaka”, którym ten wulkan swe okolice uraczył.
Bo oto w dniach 26-go i 27-go Sierpnia tego samego roku nastąpiła wręcz tak niewiarygodnie silna erupcja tego potwornego wulkanu – który już wtedy „dał ognia ze wszystkich swoich trzech rur”, bo do swych dwóch „strasznych kolegów” dołączył jeszcze cichutki do tej pory stożek Rakata, okazując się zresztą najgroźniejszym ze wszystkich! – że aż po dziś dzień wydarzenie to klasyfikowane jest jako jedna z największych katastrof żywiołowych w dziejach całej ludzkości!
Cóż się zatem stało..? Otóż, erupcje te były tak silne, że chmura pyłów i drobnej materii wyrzucona została z tych stożków na wysokość aż 60 kilometrów (a to już wszak Stratosfera!), zaś rozsiany wokoło pumeks pokrył ogromny obszar okolicznych wysp oraz wody oceanu w niektórych miejscach warstwą aż jednometrowej grubości! Niesamowite..!
Ot, wyobraźcie sobie, że niektórzy świadkowie tego wydarzenia (którym w ogóle udało się wtedy z tegoż kataklizmu ujść z życiem) opowiadali, że ocean i pobliskie Morze Jawajskie aż po sam horyzont wyglądały tak, jakby zupełnie znikły z powierzchni naszego globu! Ufff, ależ to musiały być widoki! Naprawdę wielka szkoda, że jeszcze wtedy fotografów przy tym być nie mogło…
A jak było z odgłosami tych wybuchów..? Ano, huk samego wybuchu (czy też raczej całej ich serii) usłyszano – chodzi oczywiście jedynie o udokumentowane relacje zamieszkałych w tamtych rejonach świadków – aż na południu Australii, a nawet i w samej Nowej Gwinei na wschodzie, zaś z zachodniej strony aż na Cejlonie i Mauritiusie! Czy możecie to sobie wyobrazić..? Ba, mało tego – spowodowana tymi erupcjami fala akustyczna obiegła wokoło cały nasz glob – uwaga! – aż siedem razy! A jeszcze w dodatku – no to już nieomal całkowicie nie do uwierzenia, choć to w istocie szczera prawda! – natężenie dźwięku w odległości około 150 kilometrów od tych kraterów miało jeszcze… około 200 decybeli! Wiecie co to oznacza..? Wszak poziom hałasu pracującego silnika traktora to zaledwie około 100! Wprost niesamowite..!
No i rzecz najgroźniejsza ze wszystkich – mianowicie, wzbudzona wskutek tychże erupcji oraz towarzyszących im trzęsień skorupy ziemskiej morska fala tsunami okazała się – jak uważa większość z naukowców – największą i najbardziej niszczycielską ze wszystkich jakie dotąd wydarzyły się w całej historii naszej planety! Aż się dosłownie wierzyć w to nie chce, ale swą mocą przewyższała ona nawet i to tsunami z Grudnia 2006 roku, które było efektem potężnego trzęsienia ziemi u północnych wybrzeży Sumatry. A jak dobrze pamiętamy, fala ta była tak rozległa, iż swoje śmiertelne żniwo zbierała nie tylko w samej Indonezji czy pobliskiej Tajlandii, ale nawet na Cejlonie i w Tanzanii!
A tu proszę, to z 1883 roku było jeszcze potężniejsze! Ot, wystarczy wspomnieć, że fala ta uderzając w południowy brzeg Sumatry w niektórych miejscach osiągała wysokość aż 36 metrów (!!! Pędząc z prędkością odrzutowego samolotu!), zaś na zachodzie Jawy, wprawdzie nieco mniej bo maksymalnie „tylko” 24, ale z kolei dała radę wedrzeć się w głąb wyspy w jej niżej położone rejony na odległość aż 8-9 kilometrów! Ba, jeden ze średniej wielkości statków wylądował w lesie w odległości aż trzy kilometry od brzegu! Ufff, kataklizm jakiego świat do tej pory jeszcze nie widział..!
Oczywiste jest zatem, że cała okolica została doszczętnie zniszczona, skala dewastacji przekroczyła wszelkie ludzkie wyobrażenia, choć jednocześnie liczba ofiar, w porównaniu z innymi podobnej natury katastrofami w Azji, głównie w Chinach i w Japonii, była dużo mniejsza, bo rzecz jasna decydowała o tym gęstość zaludnienia dotkniętych tą tragedią terenów. I tak – śmierć poniosło wówczas około 36 i pół tysiąca osób (w tym jedynie 4 tysiące z powodu pochodzących z wulkanu popiołów i gazów, całą resztę zmyło owo potężne tsunami), ale ludzi poszkodowanych było oczywiście dużo dużo więcej. Szacunkowe dane mówią, że liczba osób, które potraciły praktycznie rzecz biorąc cały swój życiowy dorobek wynosiła około dwa miliony! I to w rejonach, które jeszcze wtedy wcale aż tak bardzo zaludnione nie były! Rety, aż strach pomyśleć co by było, gdyby katastrofa w podobnej skali zdarzyła się dzisiaj gdzieś w okolicach archipelagu japońskiego!

Dalszy ciąg w odcinku drugim…
louis
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
louis
louis
zwiedził 80.5% świata (161 państw)
Zasoby: 559 wpisów559 129 komentarzy129 1516 zdjęć1516 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2020 - 03.05.2020
 
 
02.05.2020 - 22.08.2020
 
 
26.04.2020 - 26.04.2020