…z całego świata. Bo już chyba nie ma sensu, abym chwalił się swoim „stanem posiadania” z wyszczególnieniem krajów lub specyficznych regionów, tak po kolei.
Tak więc, obfotografowałem moje tzw. „rekinarium” (wnusio tak nazwał ten pokój od wiszących nad lustrem szczęk rekinów, które kiedyś przywiozłem z Pacyfiku), gdzie wszystkie pochodzące z ponad 40-letniego włóczenia się po świecie moje pamiątkarskie trofea zgromadziłem (mnóstwo najrozmaitszych widokówek, monet, starych i nowych map nawigacyjnych, itd., itp. jest poupychanych po szafach, więc ze zrozumiałych względów na zdjęcia się nie „załapały”).
W sumie więc powstało wcale ciekawe pomieszczonko, w którym najfajniej wspólnie ogląda się mecze lub filmy, albo dzieciaki najchętniej spędzają czas przy komputerowych grach, oczywiście w przerwach od stukania w afrykańskie bębenki, przeglądania obcych monet, oglądania map czy straszenia się nawzajem maskami.
No i, rzecz jasna, również i rodzinne piwo „w tych okolicznościach przyrody” lepiej smakuje… Zwłaszcza podczas jakiejś ważnej sportowej transmisji…
Fotki jak zwykle szczytem artyzmu nie są, ale chyba jakoś „ujdą w tłoku”. Ważne, że chociaż coś w ogóle na nich widać...
No, to to by było na tyle… Wszystkim z naszego geobloga za uwagę dziękuję i serdecznie pozdrawiam…
louis