Geoblog.pl    louis    Podróże    Vanuatu - Santo    Vanuatu - Santo-6
Zwiń mapę
2018
07
lis

Vanuatu - Santo-6

 
Vanuatu
Vanuatu, Santo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Poniżej „garść” moich przemyśleń na pewien, z punktu widzenia bezpieczeństwa na morzu, niezwykle ważny temat, którym jest... O tym poniżej, zapraszam do lektury...

Pora więc teraz na jeszcze jedną, tym razem jednak nieco smutną refleksję. W poprzednim odcinku, w jednym z tamtejszych akapitów napisałem; "…było w moim życiu takich wypraw dość sporo" i jest to oczywiście szczerą prawdą. Długo by zresztą je wszystkie wymieniać, bowiem w celach wycieczkowych spuszczaliśmy szalupę w całym długim szeregu portów, m.in. Wysp Solomona, Papui-Nowej Gwinei, Sudanu, Tahiti, Wenezueli czy też Indonezji, ale nawet i w Gibraltarze (sic!) lub w Holandii. Jednakże wszystko to miało miejsce niestety dość dawno temu, można by nawet rzec, iż w czasach "zamierzchłych". Wtedy bowiem, wierzcie mi, tak naprawdę żadnym miejscowym władzom zupełnie to nie przeszkadzało. Co więcej, nierzadko to nawet i zachęcano nas do tego, pragnąc się przed przybyszami "pokazać", pochwalić pięknem swojej okolicy lub po prostu chcąc zdjąć sobie z głowy kłopot załatwiania ewentualnego transportu na ląd przez miejscowe Agencje, które chciały poprzez takie rozwiązanie co nieco grosza sobie oszczędzić. Oj tak, aż się łezka w oku kręci na samo wspomnienie tamtych czasów…
A jak jest obecnie..? W pierwszej dekadzie XXI wieku, lub też, jak było pod koniec lat dziewięćdziesiątych wieku XX-go..? Aż się pisać po prostu o tym nie chce..!
Dzisiaj bowiem, w obecnych "aż do bólu" skomercjalizowanych czasach, na tym naszym "kochanym" i już do granic wytrzymałości "zglobalizowanym" świecie takie marynarskie zachcianki są PRAWIE WSZĘDZIE bardzo (ale to bardzo!) niemile widziane! Zresztą… Nie..! Zaraz, zaraz… Co za astronomiczną wręcz głupotę tutaj wypisałem..?! To nie jest dokładnie tak..! Te "zachcianki" związane z wyprawami szalupą "w nieznane" nie są już tylko "niemile widziane…" – one są po prostu ABSOLUTNIE ZAKAZANE..! W wielu portach (nawet i na redach!) zabrania się w ogóle spuszczania szalupy nawet i w celach ćwiczebnych (sic!), bowiem dla miejscowych urzędasów jest to tylko dodatkowym niepotrzebnym kłopotem, którym trzeba się zająć, wyraźnie "przeszkadzającym im w pracy", toteż najwygodniejszym dla nich rozwiązaniem jest "tak na wszelki wypadek" tego zakazać i już..!
Co też oczywiście z przeogromną ochotą (już niemalże wszędzie na świecie!) czynią, zasłaniając się przy tym tzw. "troską o bezpieczeństwo". Czasami przyjmuje to jednak wręcz groteskowe formy, jak to na przykład ma miejsce na redzie Cristobalu, tuż przed wejściem do Kanału Panamskiego, gdzie władze nie pozwalają opuszczać szalupy nawet nad wodę (nie "na wodę" ale "nad wodę" – czyli bez jej wyhaczania). Zresztą "dla świętego spokoju" zabraniają tam wodowania absolutnie czegokolwiek, nawet łodzi ratowniczej (nie mylić z ratunkową, czyli z szalupą!) lub zwykłego flosu do malowania burt, z uwagi na fakt, że "gdyby tak przypadkiem coś się stało", to oni (czyli te władze właśnie) nie dysponują dosłownie… żadną jednostką pływającą zdolną udzielić ewentualnej pomocy. Żałosne. Po prostu żałosne..! Ale taki niestety jest już ten nasz współczesny "rozwinięty" i - dzięki właśnie takim działaniom - "super bezpieczny" świat...
Zatem wniosek jest jeden i niestety naprawdę bardzo smutny... Takie przygody, które opisałem powyżej (choćby i nawet "niewielkiego kalibru"), można sobie już absolutnie wybić z głowy! I to już RAZ NA ZAWSZE..! Bo trzeba by chyba być niewiarygodnym wprost naiwniakiem, aby uwierzyć w to, iż tamte czasy mają, choćby i nawet najmniejszą, szansę powrotu..! Nie - po prostu po stokroć nie..! Tego to nawet nie trzeba specjalnie uzasadniać, wystarczy tylko włączyć byle program telewizyjny, jakikolwiek, ażeby zobaczyć jak bardzo wokoło nas zaroiło się ostatnio od wszelkiego koloru mundurów, których "nosiciele" ze śmiertelnie poważnymi minami opowiadają "głodne kawałki" o "trosce", o "bezpieczeństwie" lub o tzw. "dobru człowieka" (o, to jest dopiero numer!). I dotyczy to zresztą w równym stopniu wszystkich takich "wyróżnionych" - od najwyższej rangi wojskowych, poprzez wszelkiego typu Policje, Coast Guardy, Security, itp., aż po zwykłe portowe "urzędnicze popychadła". I każdy z nich rzecz jasna jest "niepowtarzalny", "niezastąpiony", "najważniejszy", a przede wszystkim jest Szefem wszystkiego co się wokoło "rusza, pełza lub biega". I wówczas, kiedy ma się właśnie ten "zaszczyt" z kimś takim zetknąć, dochodzi nierzadko do sytuacji, kiedy tak naprawdę nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, bowiem ich wymagania są iście astronomiczne, ale możliwości ich spełnienia są bardzo często niewielkie lub nawet… żadne..!
Przykład..? Proszę bardzo..! Przychodzi na statek "Super Ważna Kontrola" w postaci kilku przeelegancko umundurowanych (a jakże!) urzędników miejscowego Port State Control (nieważne gdzie - po prostu gdziekolwiek), którym zachciało się akurat (a mają do tego pełne prawo, bowiem sami przecież je sobie przydzielili!) zorganizować dla załogi statku próbne alarmy ćwiczebne w celu sprawdzenia jej (czyli tej załogi) sprawności. (No bo przecież jeśli załoga nie jest odpowiednio sprawna, to stanowi zagrożenie dla innych, a zwłaszcza dla portu, a jakże! Czyli "poczucie misji" w pełnym tego słowa znaczeniu..!)
I co się wtedy dzieje? Ano biegają wówczas wszyscy z paniką w oczach, rozwijając trzęsącymi się ze strachu rękoma pożarowe węże (jeśli jest to alarm pożarowy), lub też siłują się bezskutecznie z niezbyt dobrze działającym osprzętem łodzi ratunkowych podczas alarmu "opuszczania statku". I wtedy oczywiście Panowie Urzędnicy mają miliony uwag dotyczących sprzętu i samej załogi, bowiem nie przebiegało to wszystko dokładnie tak, jak to sobie wymarzyli. A dlaczego..?
A dlatego…!!! Zdarzyło mi się spotkać (i to wielokrotnie..!!!), wieloletnich już marynarzy, którzy jeszcze NIGDY W ŻYCIU nie uczestniczyli w opuszczaniu szalupy na wodę (sic!) - bo też i kiedy niby mieli to zrobić, skoro - gdzie tylko się nie pojawić, Panowie Mundurowi absolutnie zabraniają takich manewrów..? Podczas tych "Super Ważnych Kontroli" na statkach to już zdają się o tym nie pamiętać, że przecież oni sami, i to bardzo skutecznie rzucają w ten sposób marynarzom "kłody pod nogi", którzy w tegoż oto prostego powodu nierzadko nie mają najmniejszej okazji (przez wiele lat..!) nawet zobaczyć opuszczonej na wodę szalupy. Nie mówiąc już nic o samodzielnej umiejętności dokonania czegoś takiego.
Im po prostu musi wystarczać sama teoria, bowiem niemalże każdą okazję ku temu, ażeby przeprowadzić takie ćwiczenia, bardzo skutecznie "torpedują" miejscowi notable (zakazując tych praktyk), którzy potem (bardzo często ci sami zresztą!!!) zjawiają się na statkach w celach "Bardzo Ważnej Inspekcji", wymądrzają się "pod niebiosa" i szastają karami nakładanymi na statki bez opamiętania, dopuszczając się nawet (a dzieje się tak stosunkowo często) aresztu statku..! Czyli, tak właściwie, to kółko się zamyka, prawda..? A co tu w ogóle mówić o… wycieczkach..? Pusty śmiech…! O braku czasu to już nawet nie wspomnę…
Sa także i takie sytuacje (a celuje w tym zwłaszcza region Zachodniej Afryki), kiedy to w niektórych portach szalupę w celach ćwiczebnych (i tylko takich!) spuszczać na wodę akurat można, jak najbardziej (!), "of course, no problem..!" - tylko że; "Sorry Captain, ale sam wiesz, że takie Pozwolenie musi kosztować, więc co byś tak powiedział na "skromne" 100 $..? Rzecz jasna... na każdego z nas, ma się rozumieć…" I co wówczas robi dowództwo statku..? Ano, mówi; "Nie, dziękuję. Może innym razem…" I nadal niestety dla "doświadczonych" w tej materii marynarzy pozostaje jedynie teoria, którą "w sposób praktyczny" (co za dziwny twór językowy!) ponownie przylezą sprawdzić następni "Ważni Kontrolerzy" (i ponownie mogą to być dokładnie te same osoby, które akurat tych ćwiczeń z uporem maniaka wszystkim zabraniają albo żądają za to od statków horrendalnie wysokich haraczy..!) Kur…
A poza tym warto również przy tej okazji wspomnieć o jeszcze jednym, jakże ważnym elemencie, który takie ewentualne szalupowe wycieczki bardzo skutecznie wyklucza. Mianowicie, gdyby nawet złożyło się tak, iż nadarzyłaby się taka okazja – czyli, że miejscowe władze nie miałyby akurat nic przeciwko temu, aby załoga któregoś ze statków stojących w ich porcie zapragnęła zorganizować sobie taki "wypad w nieznane" – to wówczas nierzadko nie byłoby nawet CZEGO opuścić na wodę (tak, tak..!), bowiem łodzie ratunkowe współczesnych statków przypominają dziś raczej bardziej jakieś pojazdy kosmiczne niźli coś, co można by jakoś "choć od biedy" nazwać szalupą..! Bo są to zazwyczaj łodzie o tak dziwnej konstrukcji (i o jeszcze dziwniejszym sposobie ich wodowania), że trzeba doprawdy studiów, co najmniej na poziomie uniwersyteckim, ażeby się w tym wszystkim połapać i pojąć - tak dogłębnie - "co się z czym je"..!
Oczywiście przesadzam - i to bardzo - ale ktoś, kto pamięta (i to wcale nie z tak odległych czasów), w przyzwoitym stopniu praktyczne i w miarę wygodne najbardziej powszechnie stosowane nasze "poczciwe" przestarzałe już szalupy, to dokładnie wie o czym w tej chwili się wypowiadam. Zgoda, były one dość "przyciężkawe" w obsłudze, niezbyt zwrotne, z nieco zawodnymi systemami wyhaczania (np. tzw. "zwalnianie centralne", z którym kłopoty były "od zawsze" – dajmy sobie jednak spokój ze szczegółami, bo się jeszcze w tym wszystkim pogubimy), ale wystarczyło tylko porządnie o nie zadbać, na bieżąco kontrolować stan lin i całego jej osprzętu (a był to po prostu nasz "elementarz"), aby łodzie takie były zawsze, o każdej porze dnia i nocy, gotowe do natychmiastowego użycia. A dlaczego..?
Nie tylko dlatego, że się o nie dbało (nie o to chodzi, bowiem o te "współczesne" łodzie dba się również, to oczywiste), ale głównie dlatego, iż ze względu na prostotę ich opuszczania na wodę i - uwaga, bo to jest właśnie całe "clou" zagadnienia - łatwość ich PODNOSZENIA Z POWROTEM (!) na statek i lokowania ich ponownie na swoim miejscu, MOŻNA JE BYŁO PO PROSTU W OGÓLE UŻYWAĆ..! Tak, to jest właśnie w tym wszystkim najśmieszniejsze..! Te szalupy można było używać..! Natomiast współczesne "pojazdy kosmiczne", (które nie wiedzieć dlaczego ktoś wciąż z uporem maniaka nazywa "szalupami ratunkowymi" (?)..) ich pomysłodawcy już dawno powinni sobie zabrać z powrotem i... głęboko schować je sobie w d…! Ot, co! I to tak, żeby już nikt ich nie mógł stamtąd na światło dzienne wydostać!!!
Bo cóż z tego, iż można je wodować niemalże natychmiast, w ciągu dosłownie kilku minut (jeśli rzecz jasna WSZYSCY w sytuacji opuszczania statku są już na swych miejscach, a to jest raczej czymś z pogranicza żartów, bowiem samo wsiadanie do niej trwa o wiele dłużej), skoro - gdy tylko łódź osiądzie na wodzie, czyli na niej wyląduje (czyli, mówiąc kur*a "po ludzku"; "pierd*lnie" o wodę z siłą młota pneumatycznego), to rzadko który z ratujących się w ten sposób marynarzy ma w ogóle szanse wyjść z tego bez szwanku..! Przecież taka szalupa (z ok. 20-25 osobami na pokładzie), podczas jej wodowania uderza w powierzchnię wody czasami i z prędkością… 50-60 km na godzinę..! Przecież to koszmar, czyż nie..?
O właśnie… I niestety było już mnóstwo wypadków z tym związanych, zrobiono już w tej materii niezliczone ilości prób i zawsze okazywało się, że z bezpieczeństwem dla zdrowia (a nawet i życia!) "pasażerów" w taki sposób opuszczanej łodzi jest "mocno na bakier"..! Ot, mało tego, moi drodzy – bowiem mogę wam „uprzejmie donieść” pewną niezwykłą w swej wymowie informację, właśnie tego tematu dotyczącą. Chodzi tu mianowicie o dane statystyczne, które jednoznacznie udowadniają, że stosowanie owych nowego typu szalup, i to – uwaga! – już od samego ich wprowadzenia, spowodowało taką liczbę wypadków śmiertelnych (!!!) wśród załóg statków – i to JEDYNIE PODCZAS SAMYCH ĆWICZEŃ, nie w trakcie realnych sytuacji zagrożenia (sic!!!) – która… PONAD DZIESIĘCIOKROTNIE (!!!!!!!!) PRZEKRACZAŁA ilość osób w ogóle przez nie uratowanych!!! Czyli, krótko mówiąc, mamy do czynienia z czymś, co… „znacznie chętniej NAS ZABIJA NIŻ RATUJE!”, czyż nie? A do kur*y nędzy nazywa się „to-to” szalupą RATUNKOWĄ..! Bodajby was…
Zapytacie zatem, po cóż więc wymyślono coś takiego i zarzucono – być może nawet i raz na zawsze - wyposażanie nowobudowanych statków w starego typu szalupy, opuszczane grawitacyjnie na starych "poczciwych" żurawikach..? No właśnie… A któż to do cholery wie..? Przynajmniej nie ja, bowiem aż po dziś dzień nie mogę tego zrozumieć. Owszem, świat idzie naprzód - i to oczywiste, iż w każdej dziedzinie szuka się nowych oraz lepszych rozwiązań, ale nikt nigdy mnie nie przekona, że akurat w tej sprawie nie "wylano dziecka z kąpielą". Bowiem zgoda, jeszcze raz to powtórzę i przyznam szczerze, że nowe szalupy są znacznie lepsze, trwalsze i być może nawet tańsze, ale nikt ze znających się na rzeczy nie jest w stanie zaprzeczyć, że ich wprowadzenie przy okazji spowodowało również… niemalże całkowite zaprzestanie ich ćwiczebnego opuszczania na wodę (nie tylko w celach wycieczkowych – o tym to już zupełnie zapomnijmy) przez załogi statków. A dlaczego..?
Ano, właśnie dlatego, że łatwiej się je wprawdzie woduje, ale ponowne podnoszenie ich z wody i usadzanie na ich pierwotne miejsce to operacja, która może doprowadzić do rozpaczy wszystkie osoby w tym przedsięwzięciu uczestniczące. Wtedy jest istna katastrofa - nic nie chce pasować tak jak należy, ani specjalne haki mocujące, ani zawleczki, ani "piny" (mniejsza już o szczegóły - wspominałem już przecież o tym uniwersyteckim przygotowaniu do tegoż zadania), a trwa to wszystko tak długo, że można po prostu dostać jasnej cholery..!
Toteż, jak myślicie, jakie rozwiązanie na takowe dictum znalazły załogi statków wyposażonych w takie właśnie szalupy..? Ależ oczywiście, macie świętą rację! Po prostu w większości wypadków w ogóle się tych "wehikułów" nie dotyka, zaś wymagane przez odpowiednie przepisy co trzymiesięczne opuszczania takich łodzi na wodę wpisuje się "na lewo" do dzienników okrętowych lub innych "superważnych" dokumentów i ma się z tym święty spokój. Może to i brzmi bardzo dziwnie, ale... Nie wspomniałem jeszcze o rzeczy najważniejszej..!
Oj tak… Uwaga więc..! Otóż, ćwiczebne opuszczanie takiej szalupy nie odbywa się dokładnie w taki sposób w jaki powinno się to robić podczas ewentualnej prawdziwej akcji ratunkowej. O nie! Opuszcza się ją wówczas na specjalnych slingach (żeby jej po prostu… NIE ZGUBIĆ..!), które są podwieszane na haku jedynie do tego celu służącego dźwigu, lub też używa się specjalnej rampy (zależy to od typu łodzi). Czyli trwa to, jak już wspomniałem, "całe wieki". A gdyby nawet znalazł się taki "nadambitny" Kapitan i kazał spuszczać taką łódź bezpośrednio na wodę, czyli w taki sposób, w jaki załoga ratowałaby się w momencie opuszczania statku, to chybaby go Armator powiesił za j*ja gdyby się o tym dowiedział..! Bowiem jest to – UWAGA (!!!) – przez wielu Armatorów po prostu ZABRONIONE..! A wiecie może dlaczego..? Ha, bo się może komuś coś stać..!!! I tyle…
Tak, tak..! Ktoś może sobie przecież, na przykład połamać kręgosłup (nie, to nie żart..!!!) lub inne gnaty, albo nadziać się na będące przed nim krzesełko, jeśli źle się przypnie do swojego, albo – po prostu – jeszcze by tego zrobić nie zdążył..! Nie mówiąc już nic o tym, że przecież takiej szalupy można by już… nie złapać..! Odpłynęłaby sobie bowiem w dal z wiatrem lub z prądem i… czym ją wówczas gonić..?
Śmieszne, prawda..? Oj tak, bardzo śmieszne… Zwłaszcza nam, którzy muszą się z "czymś takim" mozolić, jest bardzo do śmiechu… O tym zaś, o czym napisałem kilka linijek powyżej - czyli, że takie ćwiczenia z "realistycznym" opuszczaniem szalupy są zabronione, to wcale nie jest żaden bajer..! O nie..! Sam na własne oczy widziałem odpowiednie w tym względzie przepisy i zarządzenia. Czyli paradoks, który aż powala na kolana..!

Temat ten jeszcze wyczerpany nie został, ale z racji faktu, iż niniejszy odcinek już znacznie „się w sobie roooozciągnął”, jego dokończenie (czyli tego tematu) będzie już w odcinku następnym, czyli w siódmym...
louis
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
louis
louis
zwiedził 80.5% świata (161 państw)
Zasoby: 559 wpisów559 129 komentarzy129 1516 zdjęć1516 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2020 - 03.05.2020
 
 
02.05.2020 - 22.08.2020
 
 
26.04.2020 - 26.04.2020