Geoblog.pl    louis    Podróże    Kuba - Moa, Cardenas, Nicaro    Kuba - Moa (murale)
Zwiń mapę
2019
04
sty

Kuba - Moa (murale)

 
Kuba
Kuba, Moa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2 km
 
Czyli czym się teraz zajmiemy..?

Otóż, następnym wątkiem będą... napisy na murach. Moi drodzy, nawet i dla młodych Polaków nie jest żadną „starożytną historią” to, że w epoce „miłościwie nam panującego PRL-u” nasz kraj był wręcz „poobwieszany” najprzeróżniejszymi hasełkami w stylu: „Naród zawsze z Partią”, „Wspólnym wysiłkiem oraz trudem naszych rąk wykuwamy świetlaną przyszłość naszej Ludowej Ojczyzny”, „Wieczny sojusz z.... gwarantem..., itd.” (i cała masa innych, podobnego typu głupot), co nawet dzisiejsza Młodzież jeszcze wcale nieźle pamięta – po części jeszcze ze swoich własnych doświadczeń, a po części z filmów czy opowiadań, toteż traktujemy ową „twórczość” wciąż jeszcze poniekąd jako „żywą pozostałość” po tamtych czasach – „żywą” oczywiście dlatego, że to ciągle w naszej świadomości istnieje, mimo że to jednak już historia. Dlatego też dzięki temu doskonale sobie możemy wyobrazić podobnego typu obrazki na Kubie, prawda?
A na Kubie rzecz jasna inaczej być nie mogło, skoro to także kraj socjalistyczny, a jeszcze w dodatku uzyskał swoją niepodległość wskutek własnej rewolucji, a nie w wyniku jakiejś wojennej zawieruchy. Toteż nie tylko że te idiotyczne „peany” wymalowywane były gdzie się tylko dało na cześć samego socjalizmu, to jeszcze dodatkowo w tę „radosną twórczość” wprzęgano tutaj temat rewolucji, co czyniło całą tę propagandę czymś wręcz nie do strawienia.
Tak, bo taka „wódka i zakąska w jednym” razem stanowiła dla postronnego obserwatora z zewnątrz mieszankę wprost „wybuchową”. Z tego bowiem już się nawet śmiać nie chciało, jak z naszych polskich niegdysiejszych hasełek lub akademii „ku czci”, bo one rzeczywiście były po prostu tylko śmieszne i żałosne, tworzone „na akord” przez wyznaczonych do takiej roli partyjnych pajaców, bo na Kubie dochodził do tego jeszcze dodatkowo element grozy i zastraszania – i to gróźb autentycznych, a nie tylko w teorii!
No i ta ich ilość – wręcz nie do policzenia! W samej Hawanie z tymi idiotyzmami było jeszcze dość dyskretnie – owszem, też było takich ulicznych hasełek całkiem sporo, ale w centrum raczej się tego nie spotykało, przynajmniej nie kłuły tak w oczy jak gdzie indziej, a w niektórych miejscach nie było ich nawet w ogóle, ale na tej biednej prowincji – w Moa czy w Nicaro – autorzy takich sloganów wprost sami siebie w pomysłowości przechodzili.
Moi drodzy, doskonale nam wszystkim znane to „sztandarowe” hasło kubańskiej rewolucji roku 1959, brzmiące „Socialismo o Muerte” (czyli „Socjalizm albo Śmierć”, mające w założeniu być rozumiane tak, że żaden obywatel po prostu innego wyboru nie ma, bo...itd.), to ledwie niewinny „pikuś” wobec całej gamy innych epokowych osiągnięć autorów tych durnot, którymi raczono kubańskie społeczeństwo, wymalowując takie slogany prawie na każdym dostępnym murze – gdzie się tylko zmieścić to udało! Jedno z takich dziwacznych hasełek było nawet... na murze cmentarza w Moa!
A brzmiało ono – uwaga, bo to prawdziwy szok!!! – mniej więcej tak: „Despues de la muerte las ideas de nuestra Revolution estan tambien la cosa lo mas importante”. Bardzo żałuję, że pełnego brzmienia tego napisu w oryginale sobie wtedy nie odpisałem, bo teraz zapewne przytoczyłem go z jakimiś błędami (proszę więc o wybaczenie, a tym bardziej tych, którym język hiszpański obcy nie jest), ale sens tegoż wariactwa jest jednak oddany jak najbardziej prawidłowo. Bo w wolnym tłumaczeniu znaczy to: „Także i po śmierci idee naszej Rewolucji są rzeczą najważniejszą”. Ufff, coś tak idiotycznego rzeczywiście mógł wymyślić tylko ktoś aż tak „bystry”, iż swoim intelektem ustępował nawet temu naszemu „kucharzowi-proboszczowi” ze statku! Wszak innej możliwości chyba już nie ma.
Co ciekawe jednak, wszystkie te napisy (a wielokroć okraszone również i rysunkami o tematyce rewolucyjnej, których głównym motywem zresztą bywał najczęściej ten... „nieśmiertelny” beret z gwiazdą Ernesta Che Guevary) były wymalowywane kolorowymi farbami na murach, natomiast podobnych haseł na jakichś materiałowych transparentach nie zauważyłem tam w ogóle, ani jednego. Nie, to były tylko i wyłącznie same „murale”, ale za to było ich... że o ho ho ho ho ho, albo i nawet więcej...
Przykłady..? Podam kilka tych, które udało mi się zapamiętać, choć oczywiście z dosłownym przytoczeniem w prawidłowej hiszpańszczyźnie mogę być co nieco na bakier. Najpierw te zupełnie „niewinne”, stanowiące zaledwie zwykłe hasła mające kubańskie społeczeństwo „zagrzewać do boju i do lepszej pracy”. Jednakże niezwykle często i prawie wszędzie w tej samej formie spotykane.
„Juntos se puede mas” – „Razem można więcej”. Eee tam, takie sobie „niewiniątko”, zupełnie bez żadnego „woltażu”. „Socialismo y Libertad estan lo mismo” – „Socjalizm i Wolność to jedno”. Eeee, też takie byleco, bez odpowiedniego „ładunku rewolucyjnych emocji”. W każdym razie w oczy to się zbytnio nie rzuca. „No hay Libertad sin Socialismo” – „Nie ma Wolności bez Socjalizmu”. Oooo, no to już znacznie lepiej! Teraz przynajmniej już wiadomo w czym rzecz, kiedy to poprzednie hasło zostało aż tak twórczo rozwinięte. „Socialismo es la nuestra alma real” (albo odwrotnie; „alma nuestra”, nie pamiętam) – „Socjalizm jest naszą prawdziwą duszą”. No, to dzięki temu przynajmniej wreszcie wiemy, dokąd po roku 1989 wywędrowały „prawdziwe dusze” naszych rodzimych niegdysiejszych „ustrojowców”. Ot, za Ocean, na Karaiby. Ale daj im Panie Boże zdrowie, niechaj se tam już spokojnie żyją. Tylko że... oby w jakimś bloku w Moa. Podarowałbym im nawet z własnych pieniędzy jakieś ładniejsze kłódeczki na drzwi.
No tak, ale te powyższe hasełka nikogo na kolana jeszcze nie rzucają, prawda..? Są one bowiem w sumie takie... jeszcze niezbyt odkrywcze – owszem, równie głupie jak te nasze „z lat słusznie minionych”, ale jednak typowe, niczym specjalnym nam zaimponować nie mogące. Toteż pora teraz najwyższa na... „podkręcenie woltażu”, bo przecież to oczywiste, że na tych marnych „hasełkowych ochłapach” kubańska twórczość się nie kończy. O nie, czas więc teraz na prawdziwe hity! No to jazda!
„Estados Unidos – sus dias estan contados!” (Ten slogan w innym miejscu zauważyłem w nieco odmiennej formie, ale znaczący dokładnie to samo: „Estados Unidos – las dias suyos estan contados!” – „Stany Zjednoczone – wasze dni są policzone!”. O ho ho, to już prawdziwa groźba, nieprawdaż..? Owszem, autor nie sprecyzował, czy USA same się jakoś wykończą, czy też... Kuba im w tym pomoże (sic!), ale nawet już jedynie forma tego napisu jest już sama w sobie wystarczająco nienawistna, czyż nie..? Przyznam, iż mimo wszystko trochę mnie to jednak zadziwiło.
Bo zgoda, może ktoś kogoś bardzo nie lubić (w tym wypadku jeden kraj drugiego kraju), za wszelkie swoje realne lub wydumane niepowodzenia go obwiniając, ale w aż tak nachalny sposób to manifestować, zamieszczając w samym centrum miasta taki napis na murze..!? I to napis trwały, bo przecież farbami wymalowany, więc w zamierzeniu wcale nie mający być jakimś przypadkowym jednorazowym wybrykiem, tylko rzeczywiście czymś permanentnie rzucającym się w oczy! O ho ho, to w istocie „bardzo gruby śrut”. Zatem, czy Kubańczycy naprawdę aż tak bardzo swojego sąsiada z Północy nienawidzą? Ot, z rozmów z moimi kubańskimi współzałogantami na statku na pewno czegoś takiego nie wywnioskowałem.
Inny przykład, też dość groźnie brzmiący i manifestujący wprost nieprzeciętną nienawiść: „Solamente Estados Unidos estan el rason de las guerras en todo el Mundo!” (Są tu zapewne jakieś błędy językowe, bo oryginału zbyt dokładnie nie zapamiętałem, ale sens oddany jest jak najwierniej) – „Stany Zjednoczone są jedynym powodem wszystkich wojen na Świecie!”, lub też bardziej dosłownie: „Tylko Stany Zjednoczone są powodem wojen na całym Świecie!”
Ufff, ależ przywalili, no nie..?! I taki oto napisik był wymalowany wielkimi jak te przysłowiowe woły literami na murze w samym centrum Moa! Ale żeby było jeszcze śmieszniej (i straszniej również, wiadomo) dodam, iż był to mur... żołnierskich koszar. Tak, to było namalowane na murze jakiejś wojskowej jednostki, a jeszcze na dokładkę uzupełniono to wizerunkiem pięknego dużego czołgu (chyba dla zwiększenia oddziaływania propagandowego tego napisu), tyle że niestety... – uwaga, bo teraz to już zupełnie z wrażenia na swe du*y usiądziecie!!! – na tym rysunku ten czołg wcale nie był amerykański tylko... PRODUKCJI RADZIECKIEJ..!!! To był taki nasz typowy „Rudy”..!!!! Toż na nim to już chyba... tylko Gustlika brakowało!!!!
No i co wy na to..? Gdybym ja tego NA WŁASNE OCZY NIE WIDZIAŁ, TO BYM CHYBA PIERWEJ UMARŁ, ANIŻELI BYM W TAKI IDIOTYZM KOMUKOLWIEK UWIERZYŁ..! Ale niestety, widziałem to doskonale, więc mogę powiedzieć tylko jedno: tego kogoś, kto to wymyślił i zrealizował, sami Kubańczycy po prostu powinni autentycznie ukrzyżować – i to publicznie w samym sercu Hawany, najlepiej na centralnym placu La Habana vieja, a jeszcze na dokładkę przeprowadzając z tej egzekucji bezpośrednią telewizyjną transmisję „na żywo” na cały świat..! Albo w tym samym miejscu wbić go na pal jak Tuchajbejowego syna Azję, aby stał tam już po wieki wieków, albowiem Kubańczycy przenigdy na taki wstyd nie zasłużyli. Poznałem ich wszakże bardzo wielu, mogę więc z całą odpowiedzialnością rzec, iż poza tym jednym nieszczęsnym durniem kuchcikiem z naszego statku wszyscy inni byli ludźmi życzliwymi, uprzejmymi i przyjacielskimi.
Moi drodzy, ale to jeszcze nie koniec! Bo jednak najsmutniejszym w tym wszystkim było to, że ten „chwalebny” napis z rysunkiem radzieckiego czołgu znajdował się prawie dokładnie naprzeciw… szkoły! Ściślej mówiąc, „patrzył” on wprost na szkolny dziedziniec! No cóż, ale ponurą prawdą jest niestety to, że większość z najwyższych rangą wojskowych oraz partyjnych dygnitarzy zawsze była największymi w świecie idiotami – wszędzie i w całej Historii Ludzkości. Trudno więc byłoby się spodziewać, aby akurat Kuba była w tej materii jakimś wyjątkiem... OK, ale już no more comments...
A zresztą, pryncypały z tej wspomnianej szkoły też chyba dużo mądrzejsze od swoich wojskowych sąsiadów nie były, skoro z kolei na ich murze widniał taki oto napis: „el cuerpo de los alumnos se compone con la cabeza, las piernas, las manos y con la alma revolucion!” – czyli (O Mater Deum, ratuj..!) „ciało uczniów składa się z głowy, nóg, rąk i z rewolucyjnej duszy!”. O rety, uuuuuch...
No i powiedzcie mi teraz, kto tak naprawdę był głupszy – autor tego hasełka i rysunku z koszarowego muru, czy jednak... dyrektor tej szkoły..?! No bo wczytajcie się w to jeszcze raz bardzo uważnie – „ciało ucznia w ogóle się z czegoś... składa..?” To w takim razie, z czego składało się ciało tego szkolnego „poety”? Chyba tylko z tego, co... pozostawił za sobą na drodze ten muł wiozący mnie kiedyś drabiniastym wozem z „blokowiska” do centrum miasta. Tfu..!

Ufffffff, tego to się nawet komentować nie chce…
louis
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
louis
louis
zwiedził 80.5% świata (161 państw)
Zasoby: 559 wpisów559 129 komentarzy129 1516 zdjęć1516 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.05.2020 - 03.05.2020
 
 
02.05.2020 - 22.08.2020
 
 
26.04.2020 - 26.04.2020