W roku 2012 zdarzyło mi się zawitać do panamskiego portu Colon, położonego u wejścia do Panamskiego Kanału od strony Morza Karaibskiego. Wielki kontenerowiec, na którym wówczas pracowałem, był świeżo po tranzycie Kanału w drodze z Korei do Europy, a w samym Colon wyładowywaliśmy nieco kontenerów z Azji, no i oczywiście również nieco tych „pudełek” do Europy tutaj załadowywaliśmy.
Przeładunek niewielkiej w sumie ilości kontenerów odbył się bardzo sprawnie, stevedorom portowym zajęło to raptem kilka godzin, ale my i tak potrzebowaliśmy w tym miejscu dużo więcej czasu postoju, jako że potrzebnych było przed atlantyckim przelotem kilka niezbędnych napraw w maszynowni. Dlatego też zaraz po skończonych operacjach przeładunkowych, abyśmy niepotrzebnie nie blokowali miejsca przy terminalu innym statkom, przeholowano nas na ten czas wszelkich napraw w ustronne miejsce portu, gdzie ku naszej wielkiej uciesze okazało się, że dosłownie „o rzut beretem” od naszego trapu znajdowała się całkiem fajna niewielka plaża. Nie całkowicie piaszczysta wprawdzie, bo większość dostępu do wody była pokryta zaroślami, ale to i tak było coś. W takim upale..?! Istna gratka!
Owszem, woda w tym miejscu zdecydowanie do najczystszych nie należała, ale wielokrotnie już niejeden z nas zażywał kąpieli w akwenach jeszcze brudniejszych, więc przeszkód jednak nie widzieliśmy żadnych, akurat to nie było dla nas niczym w realizacji naszych planów odstraszającym. A zatem, szybko do kabin po kąpielówki i… hajda na plażę!
No tak, tylko że wcale nie ta brudna woda okazała się „czynnikiem hamującym” skutecznie nasze rozpasane zamierzenia, lecz zupełnie co innego – mianowicie… cała masa krokodyli, które akurat pobliski basen sobie upodobały. I całe szczęście, że je w samą porę zauważyliśmy – jeszcze przed naszym zejściem z trapu, zanim na tę plażę wyruszyliśmy! Dostrzegliśmy kilka takich gadów z wysokości naszego pokładu, a ja… no cóż, byłem już w kąpielówkach i z ręcznikiem przewieszonym przez ramię!
Ufff, ale mogliśmy sobie biedy napytać! Ale któż z nas mógł się spodziewać, że słodkowodne kajmany będą sobie beztrosko pływać w słonej wodzie..?! Któż z nas mógł przypuszczać, że to w ogóle możliwe? Ale jednak właśnie tak było, a wykonane wtedy przez nas zdjęcia są tego dowodem. Brrr….
louis