A może teraz porcyjka różnorodnych ciekawostek – ot, taki zupełny miszmasz, „od Sasa do lasa”..? Na pewno wiele z nich mocno naciąganych, ale w końcu co szkodzi chociaż raz na tę czy ową fotkę rzucić okiem, prawda..? No to do dzieła…
Ponieważ w tytule każdego rozdzialiku koniecznie trzeba zamieścić jakiś kraj oraz miejscowość, aby w ogóle umożliwić zamieszczenie postu na geoblogu, zdecydowałem się użyć nazwy „Spratly Islands”, jako że poniższe pierwsze z brzegu zdjęcie wykonane było dokładnie w pobliżu należącej do tego archipelagu wyspy Nanshan. Trochę wówczas wiało, więc właśnie tam się przed wiatrem na czas naszych ćwiczeń schroniliśmy.
Przy okazji uwaga; każdego, kto chciałby czegoś więcej dowiedzieć się o tym szczególnym archipelagu odsyłam do postu stocka pod tytułem „Malezja i okolice”. Pełnia przeciekawych informacji gwarantowana!
Fotka 1 – pod tytułem; „jestem z moim teamem w pracy” (w tym wypadku podczas ćwiczebnego alarmu szalupowego, kiedy to pod osłoną wysepki Nanshan opuszczaliśmy naszą szalupę) oraz
Fotka 2 – tym razem pod tytułem; „a to już po pracy”… Ech, fajne to były czasy…
Fotka 3 – skoro już ruszyłem temat ćwiczebnych alarmów, to dorzucam jeszcze jedno zdjęcie, pod tytułem; „nie, to nie próba chóru, ale fragment szkolenia podczas alarmu!”
Fotki 4 i 5 – bardzo spektakularny przykład potęgi morskiego żywiołu. Na fotce 4 widnieje nasza świeżo pomalowana rufa, a na fotce 5 efekt działania fal podczas gwałtownego sztormu jaki napotkaliśmy na Morzu Beringa w drodze z Chin na Alaskę. Jak widać mało co z tej farby się ostało, nasz port macierzysty został totalnie wymyty.
Fotka 6 – no to żywiołowych potęg ciąg dalszy. Tym razem przykład ogromnego wpływu morskiej soli na tempo korozji. Na zdjęciu jest niewielki wycinek szotu (ściany) nadbudówki statku. Ten fragment blachy był zaledwie jeden rok (!) wcześniej grubości prawie centymetra! Proszę spojrzeć, co z niego po tych kilkunastu miesiącach pozostało. Czy daje wam to wyobrażenie jaką z reguły syzyfową pracą jest walka marynarzy z rdzą..?
Fotka 7 – nawet przejechanie całego świata może być niewystarczające, aby natknąć się na coś tak idiotycznego, co nierzadko może się znajdować dosłownie tuż pod samym nosem..! Bo takie oto ogłoszenie wisiało sobie w Darłówku na namiocie, pod którym sprzedawano lody.
Tylko… co, do cholery, ma do tego zakazu podkreślanie faktu, iż to jest strefa przygraniczna..?! Monitoring, owszem, można zrozumieć, że potencjalny sikacz (sikaczka?) będzie obserwowany przez kamery, ale „przygraniczna”…??? Ah, już rozumiem, pewno są to kamery wojskowe, jasne.
Fotki 8 i 9 – może mi nie uwierzycie, ale ta flaga naprawdę była na widowni wyścigu Formuły 1 w Melbourne, a na zdjęciach uwieczniłem moment ukończenia przeze mnie i mojego kumpla malowania liter na polskiej fladze. Ja niestety w ostatnim momencie zmuszony byłem pozostać na statku, ale mój kolega na te zawody pojechał. Szkoda tylko, że akurat w tym wyścigu Kubica wyleciał z trasy.
Fotka 10 – a teraz zagadka; do jakiego portu statek właśnie wpływa..? Napis w cyrylicy oczywiście wszystko wyjaśnia, ale proszę sobie wyobrazić, że pomimo tak wielu zmian, które zaszły w tym kraju, ten wielki napis jest tam jeszcze aż do dziś! Sentymenty..?
Fotki 11 i 12 – no to jeszcze jedna zagadka; jest to nowoczesny, bardzo daleko wysunięty w morze, aż poza granicę przybrzeżnych raf koralowych, terminal kontenerowy w pewnym niewielkim i bardzo biednym kraju afrykańskim. W którym..?
Fotka 13 – i jeszcze jedna. Zagadka niezbyt mądra, ale za to już ostatnia z tych wygłupów. Jak się nazywa ta wyspa, którą właśnie mijamy, posiadająca charakterystyczną iglicę, znajdującą się niedaleko słynnej góry Belvedere..? Dodam, że wyspa ta położona jest na Pacyfiku we Francuskiej Polinezji, a uważana jest przez wielu turystów i obieżyświatów nawet za dużo piękniejszą od samego Tahiti, blisko którego zresztą się znajduje. Tę opinię wypada mi tylko potwierdzić, bo to rzeczywiście istny raj na ziemi.
Fotka 14 – już kiedyś na geoblogu o tym pisałem, ale pozwólcie, że chociaż jedno zdjęcie z tamtego postu powtórzę. Na fotce jest fragment nadbudówki statku, zniszczonej doszczętnie wybuchem kotła w maszynowni. Uff, kolejna potęga żywiołu.
Fotki 15 i 16 – czy wiecie, że latające ryby, zwłaszcza gatunek o nazwie awior, są bardzo smaczne? Bardzo często zdarza się, że lądują one na pokładzie statków, zwłaszcza podczas dużego falowania, mamy więc wtedy okazję do wcale niezłej wyżerki. Ten okaz widziany na zdjęciu nie jest zbyt duży, ale na patelni i tak skończył.
To tyle na dziś,
louis